Tanie Noclegi W Augustowie

Beztroska Jaką Woody Jest Przede Nie Jest

Brzemienną skutki metamorfozę bohaterów też głowie i przegięta niemal dokumentalne rano, kiedy się rozwidniło, stwierdziliśmyrzerażeniem, że oblazły nas wszy. Widocznie siedziały ukryte gdzieśakamarkachoczuwszy świeżą krew, ruszyły do ataku. Fakt ten świadczył, że nie byliśmy pierwszymi pasażeramia pewno nie ostatnimiszy, jak oblazły nas wstępie, jeszcze Ojczystej ziemi, nie opuściły przez cały okres tułaczki. Jedyna rzecz, którą mógł się poszczycić Związek Radziecki. Takich okazów chyba nigdzie więcej nie wyhodowano. Zasługiwałyełni księgę Ginesa. Rano władza zadbałaas. Zgodniebietnicą, wypuszczano po kilka wagonów za swoją potrzebą. Trzeba było kucać tutże, przy wagonietóp pilnujących nasarabinami konwojentów Potem dostaliśmy trochę wody; przynosiły ją po dwie osobyażdego wagonuównież pod lufami karabinówym czasie trwał jeszcze załadunek „maruderów Widzieliśmy przez okienko, jak podjechała rampę ciężarówkatórej bojcy zdjęli kilka tobołówotem zeskoczyłaiej czwórka dzieci. Trzech chłopcówieku 11 latała dziewczynka. Nikogo dorosłego nie byłoimi. Dopiero może po godzinie dostarczono kobietęzpitalnym szlafrokuiemowlęciem rękusadzono do tego wagonu. Była to rodzina Gregierów, których ojciec był wojskowym-szym Pułku Ułanów Krechowieckichugustowie chyba sierżantem. Został aresztowany dużo wcześniejawet nie widział najmłodszej córeczki Marysi, która urodziła się chybaarcu. nie mieli litości nawet dla noworodkówarysia przeżyła później straszną gehennęozostała całe życie kaleką. Około godzej skończył się załadunek, pozamykane solidnie wagony stały torachlości ponad 40 sztukasu zaczęły wychodzić coraz liczniejsze grupy ludziorbami, koszykami wypełnionymi żywnością. Wywoływano po nazwiskach rodzinyówczas „władza” zrobiła wszystkim „niespodziankę Doczepiono lokomotywęociąg ruszył. Zewsząd rozległy się krzykiłacz. Ludzie rampierzy torach poklękaliażdego wagonu rozlegał się śpiew pieśni nabożnychatriotycznychakże modlitwa. dzieciłodzieżaszego wagonuyło nas 14 osób, śpiewaliśmy bardzo głośno „Jeszcze Polska nie zginęłaotem „Pod Twą Obronę Zdenerwowanioże nawetrzestraszeni takim stanem rzeczy nasi prześladowcy klęli strasznymi słowami, czym świat stoi. Wszystko to pomieszało się razemie wiem, czy nawetiekle rozgrywają się takie sceny. Byliśmy pewni, że już rozpoczęliśmy dobre naszą „Drogę Krzyżową ale okazało się, że jeszcze nie. Pociąg zatrzymał się pod nie istniejącym już dzisiaj wiaduktem szosie sejneńskiejtal kilka godzin, zanim ruszył dobre do Grodna. To był zaplanowany manewr, by nie dopuścić do zaopatrzenia nas, skazanych śmierć głodowąywność przez rodziny, sąsiadów, znajomych lub nieznajomych. mieliśmy głodować, miały nas zżerać brud, wszy, niepewność, strach za to, że byliśmy Polakamieszcze śmieliśmy się tym szczycić. Tego władza radziecka nie mogłaie chciała puścić płazem. Tak zaczęła się nasza podróżieznane, zatracenie, zaplanowaną dokładnie przez oprawców śmierć. razie jeszcze żyliśmy, mijaliśmy polskie miasta, dworce kolejowerodnie doczepiono kilkanaście wagonów załadowanych mieszkańcami tamtego regionuaranowiczach mieliśmy trochę dłuższy postój, gdyż wypuszczono ustalonych już „nosiwodów” po wodęesztę siusianieaszym wagonie po wodę chodzili zmianę moi starsi bracia Gienekntek, Ellerowejolek Smólskiaranowiczach udało się zmylić czujność konwojentówwobodnie pospacerować po peronie. Zobaczyłam, że prawie we wszystkich wagonach okiennice metalowe były opuszczone okienkach głowy pasażerów. Nagle usłyszałam wykrzykiwane moje imiędwróciwszy się zobaczyłamkienku moją ciotkę Stefkę, jej córkę Paulinęalutką Steńką rękuotem syna ciotki Kaziukaięcia Janka. Podeszłam do wagonuanek mówi, że rzuci peron zawinięteapier pieniądze, za które mam kupićarze dworcuutelki wódki. Spojrzałam, jak zareaguje to ciotka, która była nieprzejednanym wrogiem alkoholuonieważ nie zaprotestowała poszłamokonałam zakupu. Gorzej byłoodaniem do okienka, do którego nie mogłam za skarby dosięgnąć. Wyręczył mnieym jakiś obcy człowiek, dużo wyższy ode mnie. miałam przy sobie trochę rubli ukrytychończoszeostanowiłam uciekaćym czasie lokomotywa szarpnęła, wszystkie wagony były zamknięte, nasz teżięc uznałam, że mam szansę. Mama, która siedziałaknie, zaczęła rozpaczliwie mnie wołać, nadbiegł konwojent, chciał mnie odpędzić, lecz kiedy skojarzył, że jestem pasażerką transportu, rąbnął mnielecy kolbą, złapał za kołnierz, błyskawicznie odrzucił zasuwę, odsunął drzwiak szczeniaka wrzucił do wagonu przy akompaniamencie piętrowych przekleństw. Byłam okropni złaozdrażniona, że właśnie mama udaremniła ucieczkę wolność. Długo musiała tłumaczyć, że to bezsensowne, że pewno złapaliby mniesadzili gdzieś do obozuikt nigdy by mnie nie odnalazłeżeli już mamy ginąć to wszyscy razem. pewno miała rację, ale byłam jeszcze zbyt mała, aby zdawać sobieego sprawęragnienie wolności było zbyt silneięc niezbyt przyjemny powrót do rzeczywistościastępny postójrześciuugiem. Tutaj przeładunek do sowieckich wagonów przy zachowaniu, godnych podziwu, środków ostrożnościzmożonej czujności. Wagony sowieckie prawie „luksusowe” gdyżddzielonym kawałkiem dykty, kącikiem otworemcianielaszanym korytkutórym trzeba było umiejętnie celować przy załatwianiu potrzeb fizjologicznych. To była toaleta długi okres podróży. To co „grubsze” leciało zewnątrz „zapachy” rozchodziły się po wagonie. Zaradziliśmy temu nakrywając zagródkę workamiocem. złośliwcy zawsze czekaliśmyałatwieniem „grubszych spraw” postójakimś większym mieście. Za niedługi czas mogliśmy naocznie stwierdzić, że już przed nami przejeżdżali tacy sami spryciarzeusiały być ich tysiące. Przy torach leżały zwały odchodów, których nikt nie sprzątałrzechodząca obok obsługa kolei zatykała nosylęła „Polaczków” czym świat stoi ogóle Rosjanie traktowali nasóry jako naródiskiej cywilizacji, kulturzezczególnie higienie, podpierając się tym, żeolsce nigdzie nie „woszobojek Woszobojka to było cośodzaju prymitywnej sauny, gdzie wieszano drągach ubranie, bieliznę, pościel, dawano parę, która jedynie wygrzewała wszy, aby się mogły lepiej lęgnąć. Do mentalności „sowieckiego człowieka” nie trafiało to, że przecież można istnieć bez wszów. Taka możliwość nie była branagóle pod uwagę. Wszy były, sąędą, tak urządzony jest światedynie naródak wysokiej kulturze, jak sowiecki zna metodę walkiimialczy, czy skutecznie to już inna sprawa Od Brześcia prawie codziennie wypuszczają po dwie osoby po wodęo do wyboru„kipiatok lub zimna woda. Kilka razy daliśmy się nabrać niesamowicie brudny „kipiatokranów jakichś budynkach, aż objaśnił jedenolejarzy, że to są ściekianiodatkiem gorącej wody. Nie wiem, ileym było prawdy, ale więcej „kipiatku” nasi chłopcy nie braliagonie zaczął obowiązywać pewien regulamin przestrzegany przez wszystkich. Ustalono godziny nocnej ciszy, rannej pobudki, kolejkę do „toalety Towarzystwo już się trochę zżyło ze sobą, szczególnie młodzieżzieci. Do młodzieży należeli: dwaj moi starsi bracia Gienekntek Bolek Smólskiego siostra Jadzia Elleriostry Kazia oraz Hoffmana niespełna 13 lat. Dzieci była czwórka: Niutka moja siostra, Walek mój brat, Edek Rutkowski który bez przerwy darł kotyatkąłowa jej nie popuścił oraz Krysia Ellerówna„cudowne dziecko Uczennica drugiej klasy, bardzo przejęta nauką, zdolna, inteligentna, spokojnao tego śliczna